niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział osiemnasty.




Rozdział XVIII
Przynieś koniec cierpieniu.
Straciłem wszystko, co oni mogli wykorzystać.




       Kolejne dni w życiu Angele i Krzyśka mijały spokojnie. Para nie kłóciła się ani razu, każdą wolną chwilę spędzali w swoim towarzystwie. Dziewczyna była szczęśliwa i miała nadzieję, że w końcu wszystko zaczęło się układać. Krzysiek nie pokazywał już swojej zazdrości, cały czas komplementował swoją ukochaną i pokazywał jak ją kocha. 

- Kocham Cię. Tak bardzo mocno. - powiedziała Angele leżąc obok swojego chłopaka.
- Też Cię kocham, moja kochana. - pogłaskał ją po głowie i pocałował w czoło. 
- Leżymy tak cały dzień? 
- Oo, tak. - przejechał ręką po jej ramieniu.
- Mam lepszy pomysł. Zagrajmy w monopoly! Rozwalę Cię. 
Chłopak lubił grać z Angele w tą grę, mimo, że zawsze wygrywała. Ciągle zastanawiał się nad jej taktyką gry, gdzie zawsze wykupowała wszystkie dzielnice i w 15 minut zamieniała się w milionerkę. 
Tą dobrą zabawę przerwał im dzwonek do drzwi. Angele poszła otworzyć drzwi i gdy zobaczyła w nich swoich rodziców trochę się zdziwiła. Nie lubiła gdy przyjeżdżali bez zapowiedzi. 
- Mamo, tato - pocałowała ich na przywitanie. - Co się stało, że przyjechaliście?
- Nie, nic. - pani Małgorzata zaczęła rozglądać się po mieszkaniu. - A gdzie Dominiczek?
- Poszedł do znajomych. 
Rodzice Angele weszli do salonu, Krzysiek na ich widok wstał.
- Dzień dobry. - powiedział. 
- A dzień dobry, dzień dobry. Co robicie? 
- Gramy sobie. - odpowiedziała Angele. - Napijecie się czegoś?
- Ja wodę poproszę, a ojcu możesz kawy zrobić. - powiedziała rodzicielka i usiadła obok skoczka. 
Zaczęła z nim rozmawiać, Angele cały czas się im przyglądała. Bała się, że mama zamęczy jej chłopaka, ale jak na razie sytuacja była pod kontrolą. Dziewczyna zaproponowała, że zrobi coś do jedzenia. Starała się wymyślić coś dobrego, tak żeby pani Małgorzata była zadowolona z jej kuchni. Z tego co miała w lodówce mogła zrobić tylko spaghetti. 

Wszystkim smakowało to, co przygotowała dziewczyna. Podczas jedzenia Angele, jej mama i Krzysiek rozmawiali w najlepsze. Pan Zygmunt widocznie znudzony włączył telewizor i zaczął "skakać" po kanałach. Ku nieszczęściu jego córki i chłopaka trafił na kanał sportowy, gdzie leciała powtórka konkursu skoków w Polsce i postanowił to oglądać, gdyż nie było nic innego. Angele gdy zobaczyła co ogląda jej ojciec kopnęła pod stołem Krzyśka, a on spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Dopiero po chwili zorientował się o co jej chodzi. Próbował wyłapać, który to moment konkursu. Odetchnął z ulgą, kiedy zobaczył, że to koniec pierwszej serii - czyli po jego skoku. Popatrzył na Angele, która próbowała namówić ojca, aby przełączył na coś innego. Kiedy Pan Zygmunt był skłonny to zrobić, zaczęła lecieć powtórka trzech najlepszych skoków i uparł się by to zobaczyć. Angele złapała się za głowę.
- No to pięknie. - jęknęła do Krzyśka.
- Może się nie zorientuje, tu jestem bez kasku. - uśmiechnął się. 
" No to teraz przypomnijmy jeszcze trzy najlepsze skoki.... Hilde....Stoch....Biegun...." - po tych słowach wzrok ojca Angele skierował się na skoczka. Krzysiek się zmieszał i zaczął błądzić wzrokiem po ścianach. 
- Biegun? - zapytał zdziwiony pan Zygmunt. - Ty?
Krzysiek już chciał odpowiedzieć, ale Angele weszła mu w słowo.
- On. No bo tato, on jest skoczkiem... - przytuliła się do Krzyśka, a on tylko się uśmiechnął. 
- Słucham?! - krzyknęła mama Angele. - młody człowieku, przecież to jest takie niebezpieczne! Nie trudno tutaj pewnie o śmierć. - spoważniała i ściszyła ton. 
- Mamo, przestań..
- Ale co przestań? Co przestań? Angele! Teraz jesteście szczęśliwi, a jutro może go nie być. 
- Mamo, proszę, nie dramatyzuj. 
Krzysiek postanowił wtrącić się do rozmowy widząc już zirytowanie swojej dziewczyny.
- Pan Małgorzato, zgadzam się, że to jest niebezpieczny sport, jednak zapewniam Panią, że poza złamaniem sobie czegoś podczas upadku nic gorszego nie może się zdarzyć. Jesteśmy tak szkoleni, że wiemy co zrobić gdy jest trudna sytuacja w powietrzu i jak wylądować, żeby nie zrobić sobie większej krzywdy. 
- Gośka, posłuchaj chłopaka. Wie co robi. - stanął w jego obronie ojciec Angele. Krzysiek poczuł ulgę.
Mamie Angele wciąż było trudno przyjąć do wiadomości fakt, że chłopak jej córki uprawia taki sport. Natomiast pan Zygmunt był zafascynowany i zasypywał chłopaka pytaniami na temat konkursów, skoczków mimo, że wcześniej się tym nie interesował.

      Wieczorem państwo Malinowscy wrócili do domu, a zakochani zostali sami. 
- Boże, myślałam, że będzie gorzej. - powiedziała Angele i rzuciła się na łóżko.
- No nie było źle. - zaśmiał się. 
- Chociaż po minie mojej mamy myślałam, że będzie masakra. 
- Do przeżycia, a Twój tato to fajny gość. - zaśmiał się ponownie. - Jak już się zbierali do wyjścia, szepnął mi na ucho żebym mu załatwił bilety na jakiś konkurs.
Angele wstała, przytuliła się do Krzyśka i go pocałowała. 
- Musimy niedługo koniecznie odwiedzić Twoich rodziców. 
- Taak. - powiedział położył się na łóżko ciągnąc za sobą Angele. 

  
      Na drugi dzień Angele poszła załatwiać jakieś sprawy na mieście, a Krzysiek został w domu sam. Korzystając z nieobecności swojej dziewczyny postanowił wypić sobie piwo. Chwile relaksu przerwał mu dzwonek do drzwi. To był Maciek, skoczek był zdziwiony widokiem swojego przyjaciela.
- Nie ma Angele? - wzrok Maćka od razu skierował się na puszkę piwa.
- Ja jestem. A co, przyszedłeś ją podrywać?
- Przestań już. I dlaczego pijesz piwo?
- To po co przyszedłeś? - Krzysiek totalnie zignorował pytanie Maćka.
- Pogadać ze swoją przyjaciółką, chyba mi wolno. 
- Niby ta. 
Obaj cały czas stali w przedpokoju, więc gdy Angele chciała wejść do domu uderzyła drzwiami Maćka. 
- Maciek.. - widać było, że nie była zadowolona z jego obecności. Krzysiek szybko schował piwo za siebie, tak żeby go nie zauważyła jednak przed Angele nic się nie ukryje.
- Co tam chowasz?
- Nic.
- No pokaż. - szarpnęła Krzyśka za rękę, przez co trochę piwa wylało się jej na rękę. 
Maciek widząc, że zaraz będzie kłótnia między nimi postanowił wyjść. Na odchodne puścił Angele oczko, co oczywiście zauważył Krzysiek i wyprowadziło go to z równowagi.
- Krzysiek co to ma być? - wskazała ręką na puszkę. - Z rana musisz pić?
- Boże wiedziałem, że on Cię podrywa!
- Krzysiek na Boga, nie olewaj tego co do Ciebie mówię. 
- Dobrze, że tu jestem, bo jeszcze zaciągnął by Cię do łóżka. - zaczął wymachiwać ręką, w której trzymał piwo. Angele wyrwała mu ją i położyła na komodzie.
- Co Ty gadasz? O co Ci znowu chodzi? W ogóle mówię do Ciebie! DLACZEGO Z RANA PIJESZ? Skąd w ogóle miałeś piwo?
- A daj spokój mi z tym piwem, wiedziałem, że on na Ciebie leci. 
Sprzeczali się jeszcze tak przez kilka minut, Angele mówiła swoje, Krzysiek swoje. Sprzeczka przerodziła się w ostrą kłótnię, jedno przekrzykiwało drugiego. Chodzili za sobą krok w krok po domu, dziewczynie już się chciało płakać ze złości. Oparła się o ścianę.
- Krzysiek, uspokój się! 
- Nie mów mi co mam robić, do kurwy nędzy! Wkurwiasz mnie i Ty i ten idiota! Czepiasz się o jedno piwo, a on mi Cię chce podrywać! 
- Ty jesteś nienormalny! - po tych słowach Krzysiek zbliżył się do Angele i podniósł rękę. Dziewczyna zamknęła oczy, bała się, że znowu dostanie w twarz. On jednak uderzył pięścią w ścianę. Angele popłakała się i osunęła na podłogę. Skoczek oparł się rękami o ścianę. Chwilę później stanął przed dziewczyną. 
- Z nami koniec Krzysiek. - powiedziała ocierając łzy z policzka. 

----------------------------

Heej hoo! 
Jest noc, ale udało się!
Przy okazji zapraszam na drugie opowiadanie:
http://mielismy-zapomniec.blogspot.com/
Dziękuję za wszystkie odwiedziny, komentujcie, piszcie czy się podoba czy niee! 

Pozdrawiam, buziaki! :*

3 komentarze:

  1. No i zerwali ;) Jestem ciekawa jak zareaguje na to Krzysiek, nie wiem co bym zrobiła na miejscu Angele, ale według mnie postąpiła słusznie zrywając z nim ;) Krzysiek powinien przestać z tą zazdrością przecież wie, że Angele kocha tylko jego, a nie Maćka..
    No cóż.. z niecierpliwością czekam na następny ;*
    Pozdrawiam ;))

    Ps. Co do Twojego drugiego bloga- jest równie cudowny jak ten <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawe co na to Krzysiu...
    Ale ma za swoje, sam do tego doprowadził;/

    Historia studentki kosmetologi, ledwo wiążącej koniec z końce, w dzień studiuję i daje korepetycję, a wieczorami pracuję w barze. Pewnego wieczoru będąc w pracy spotyka Maćka. Czy między nimi nawiąże się jakaś relacją? Więcej nie zdradzę, ale mogę obiecać, że historia będzie całkiem inna niż zwykle bywa, dziewczyna nie będzie z bogatego domu, nie dostanie nowiuśkiej BMW na 18 urodziny, nie będzie związana z kadrą skoczków, tak jak to bywa najczęściej w tego typu opowiadaniach. Bohaterka będzie zwykłą młodą, ale i biedną studentką, która nie budzi się wyglądając idealnie, a jej włosy nie będą ułożone jakby przed chwilą wyszła od fryzjera. Tworząc to opowiadanie obiecałam sobie, że złamie wszystkie stareotypy dotyczące wyglądu i pochodzenia bohaterki, nie chce by była idealna, ani tak wyglądała, nie będzie miała koło siebie wianuszka adoratorów... Będzie inaczej! Emotikon smile Ale reszta u mnie na blogu:) Nie ukrywam, że zależy mi na komentarzach ponieważ one bardzo motywują, a jeśli nie będę miała dla kogo pisać, opowiadanie umrze śmiercią naturalną... http://ciszawokolnas.blogspot.com/2015/06/szept-2_20.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to się stało, że tu nie ma mojego komentarza? ;O Czytałam to dziś rano przecież.. albo mi się śniło, że komentowałam.. masakra. Niedobrze ze mną już..
    Fajnie, że gdy zaczynałam lubić Krzyśka oni zerwali.. ale cóż.. może dobrze się stało, jednak sądzę, że Krzyś nie odpuści..
    A Angele.. przewiduję, że będzie teraz przez chwilę z Maćkiem :)
    Pozdrawiam, buziaki ;)

    OdpowiedzUsuń